Polski Związek Firm Deweloperskich zaapelował do rządu o szybkie działania stymulujące popyt na mieszkania.
Związek przypomniał, że w tym roku deweloperzy nie uruchomili 80 proc. planowanych przez siebie inwestycji. Przez to wartość produkcji w budownictwie mieszkaniowym spadnie nawet o 30 mld zł do końca 2010 r. A spadek o każdy 1 zł generuje kolejne spadki rzędu 1,5 - 2,0 zł u producentów materiałów wykończeniowych, dostawców sprzętu AGD, producentów mebli itd.
- Grożą nam ponowne zawirowania na rynku, które nie sprzyjają ani deweloperom, ani ich klientom. Dlatego potrzeba szybkich i skutecznych działań rządu - mówi Jacek Bielecki, ekspert PZFD.
Związek chce przede wszystkim zmian w programie Rodzina na swoim. Takich, by kredyty z dopłatą do odsetek mogły zaciągać także osoby samotne, tzw. single. Chodzi też o "urealnienie" maksymalnych cen. Zgodnie bowiem z obowiązującymi dzisiaj wskaźnikami w niektórych miastach wymagania programu spełnia nawet połowa oferty na rynku pierwotnym, ale są też aglomeracje (np. Kraków), gdzie wymagań nie spełnia właściwie żaden lokal.
Zdaniem ekspertów PZFD trzeba też zniwelować różnice w maksymalnych cenach 1 mkw mieszkań kwalifikujących się do programu Rodzina na swoim pomiędzy dużymi miastami a gminami do nich przylegającymi. Przykładowo, w tej chwili maksymalna cena metra w Warszawie przekracza 7,2 tys. zł, a w podwarszawskich Legionowie czy Piasecznie jest to 4,3 tys. zł. - Trzeba podnieść o ok. 30 proc. wskaźniki dla gmin przylegających do miast wojewódzkich - uważa Bielecki.
Już same te zmiany mogłyby, zdaniem ekspertów z PZFD, zwiększyć popyt na mieszkania o ok. 20 proc. - I wcale nie zwiększałyby obciążeń budżetowych - podkreśla Bielecki. - Z naszych wyliczeń wynika, że wpływy z VAT od sprzedanych mieszkań przewyższałyby w takim układzie (wzrost popytu o 20 proc. - przyp. "Rz") wartość rządowych dopłat do kredytów. Dopiero w trzecim roku obciążałyby budżet sumą ok. 100 mln zł, a w czwartym - ok. 200 mln zł - dodaje. Bielecki myśli też o ograniczeniu na dwa lata programu Rodzina na swoim wyłączne do rynku pierwotnego. Chciałby także zniesienie maksymalnej powierzchni mieszkania, które można kupić w kredycie z dopłatą.
PZFD apeluje o szybkie zmiany w przepisach, dzięki którym na dobre mogłoby ruszyć komercyjne budownictwo czynszowe.
- Program Rodzina na swoim odnosi skutek i oczywiście można go rozszerzać na singli ponieważ oni, być może dzięki swojemu pierwszemu mieszkaniu, stworzą rodzinę - mówi Grząbka,dyrektor zarządzający w CEE Property Group. - Natomiast ograniczenie programu wyłącznie do rynku pierwotnego można odczytać, jako faworyzowanie deweloperów, co nie jest uzasadnione. Klienci powinni mieć wybór, jakie mieszkania chcą kupić, a często rynek wtórny jest po prostu tańszy - dodaje.
W opinii analityka obszarem o największych możliwościach zmian jest zdecydowanie komercyjne budownictwo czynszowe, które za jednym zamachem mogłoby spowodować wzrost branży deweloperskiej i powiązanych sektorów, wzrost podatków do budżetu oraz zaspokoić potrzeby mieszkaniowe dużej grupy ludzi. - Dodatkowo, inwestowanie w nieruchomości czynszowe mogłoby stać się alternatywną lokatą kapitału, a zatem dobrą dywersyfikacją inwestycji dla osób, które nie chcą trzymać pieniędzy na giełdzie lub w banku - uważa Grząbka.