Wśród Polaków panuje przekonanie, że inwestycje w nieruchomości to najbezpieczniejsza z dostępnych na rynku opcji pomnażania swoich oszczędności. W przeprowadzonym przed kilku laty przez Lion’s House badaniu prawie co drugi pytany wskazał ziemię lub lokale mieszkalne jako najbezpieczniejszą jego zdaniem formę inwestycji. Czy rzeczywiście na nieruchomościach nie da się stracić?
- Stwierdzenie, że na nieruchomościach nie da się stracić, jest oczywiście mocno na wyrost – tłumaczy Piotr Puchała, prezes firmy Prestige, która w ciągu 20 lat działalności wybudowała już ponad 2 000 mieszkań. – Wszyscy pamiętamy kryzys sprzed kilku lat. Ludzie kupili drogie mieszkania, ich ceny gwałtownie spadły i w konsekwencji, wiele osób straciło na tej transakcji. Przynajmniej w krótkim terminie – dodaje.
PODSTAWA EKONOMICZNA
W długim okresie zarobek na nieruchomościach okazuje się pewniejszy. Mamy tu do czynienia z prawami ekonomii. Ziemia jest zasobem ograniczonym – nie jesteśmy w stanie zwiększyć jej ilości (pomijając np. przypadki wydzierania gruntów morzu przez Holendrów). W sytuacji, w której zwiększa się populacja, jej ceny muszą z czasem rosnąć.
Zgodnie z podstawowymi prawami ekonomii, o swoją inwestycję nie powinny się też bać osoby kupujące mieszkania – w Polsce wciąż wyraźnie ich brakuje. W naszym kraju na 1000 mieszkańców przypada tylko 366 lokali. Średnia europejska to 460. Przybywa wprawdzie mieszkań, ale zbyt wolno, by zasypać tę dziurę.
NAMACALNA WARTOŚCI
Przekonanie o bezpieczeństwie lokowania kapitału w nieruchomości tłumaczyć też można w inny sposób. - Inwestorzy wybierają ziemię i budynki, bo dają im one poczucie, że zamienili swoje pieniądze w coś realnego. W czasach, gdy na giełdzie przepływają tylko impulsy elektryczne pomiędzy komputerami, dla wielu osób ważne jest to, że kupują lokal, w którym mogą zamieszkać– tłumaczy Piotr Puchała.
Nieruchomości dają inwestorom przekonanie, że mimo przejściowych wahań ceny, zakupiony lokal zachowa swoją funkcjonalność. Wartość realna pozostanie więc prawie niezmienna. Prawie, bo może się zdarzyć, że mieszkanie zostanie zdemolowane, okolica stanie się mniej bezpieczna, lub wręcz przeciwnie – pojawią się w niej nowe obiekty użyteczności publicznej lub z peryferii stanie się pełnoprawną częścią miasta. Tego typu zdarzenia będą miały wpływ na wartość nieruchomości.
Inwestor jest jednak w stanie do pewnego stopnia je przewidzieć i wziąć pod uwagę podejmując decyzję o inwestycji. - W Międzyzdrojach budujemy aparthotel usytuowany w nowym centrum miasta. Tuż obok w najbliższych latach powstanie ratusz i plac miejski. Wymaga to od nas takiego zaprojektowania budynków, by wpisały się w przestrzeń nowego serca miasta, ale daje nam gwarancję, że w najbliższych latach, wraz z rozbudową centrum będą one zyskiwać na wartości – podaje przykład Piotr Puchała.
DWA ŹRÓDŁA ZYSKÓW
Inwestycje w nieruchomości postrzegane są jako bezpieczne jeszcze z jednego powodu. Osoby lokujące pieniądze w mieszkania mogą zarobić na ich wynajmie oraz na tym, że sprzedadzą je po cenie wyższej niż koszt zakupu. Nawet jeśli jedno z tych źródeł przyniesie zyski niższe od przewidywanych, drugie może to zrekompensować.
- Ludzie starają się znaleźć złoty środek: z jednej strony zarobić na najmie lokalu, z drugiej zadbać o to, by nie stracił on na wartości, a przyniósł jeszcze zyski – tłumaczy Piotr Puchała. – Jest to możliwe, wymaga jednak czasu i uwagi lub skorzystania z pomocy specjalistów, którzy za takie zarządzanie nieruchomością pobierają zazwyczaj część zysku – zastrzega.