Sprzedawcy mieszkań już na początkowych etapach realizacji projektu nie mogą narzekać na brak pracy. Sporo klientów, w tym inwestorów gotówkowych, wybiera lokal, który będzie gotowy dopiero za rok czy dwa lata.
Gotowy projekt czy „dziura w ziemi”? To pytanie klienci zadają bardzo często, zwłaszcza w dobie hossy na rynku pierwotnym, gdy lokale w szybkim tempie znikają ze sprzedaży. A ubiegły rok przyniósł nowe rekordy – np. 12 spółek notowanych na głównym parkiecie GPW zakontraktowało w 2015 r. ok. 16,1 tys. mieszkań wobec 12,6 tys. umów zawartych w rok wcześniej. Oznacza to 28 proc. wzrost rdr. W tej sytuacji coraz więcej osób kupuje „dziurę w ziemi”, bo w wielu gotowych projektach nie ma już interesujących dla nich ofert. Najlepsze lokale często znikają na wczesnych etapach inwestycji.
Większy wybór
Jak wyjaśnia Wioletta Kleniewska, dyrektor sprzedaży i marketingu Polnordu, mieszkanie w gotowym projekcie jest inwestycją pozbawioną elementu ryzyka – klient widzi jak ostatecznie wygląda oraz w jakim jest standardzie i stanie.
- Jeśli jednak inwestycja jest bardzo atrakcyjna, najlepsze oferty znikają wiele miesięcy przed powieszeniem wiechy. Tymczasem w startującym projekcie wybór ofert jest bardzo duży a klient może wprowadzać zmiany aranżacyjne np. w układzie ścian – tłumaczy Wioletta Kleniewska. Dodaje, że wyniki sprzedaży w najnowszych projektach spółki lub ich etapach są na wysokim poziomie. Np. w I etapie projektu Neptun II w podwarszawskich Ząbkach, którego przedsprzedaż ruszyła pod koniec października, udało się zakontraktować już 11 ze 138 planowanych „M”. Na tym etapie deweloper oferuje mieszkania 1-4 pokojowe o powierzchniach od 29 do 99 mkw., rozlokowane w trzech budynkach. Wprowadzony do oferty w tym samym czasie budynek nr 7 osiedla Tęczowy Las w Olsztynie sprzedany jest już w 13 proc.
– Z tygodnia na tydzień podpisujemy nowe umowy, mimo że w obu inwestycjach lokale zostaną oddane do użytku w II połowie 2017 r. Nie brakuje nawet klientów gotówkowych – zapewnia dyrektor sprzedaży i marketingu Polnordu Wioletta Kleniewska.
Możliwości negocjacyjne są większe w momencie rozpoczęcia przez dewelopera budowy (bez odpowiedniego poziomu przedsprzedaży deweloper nie otrzyma kredytu) oraz na końcowym etapie budowy, ale wtedy wybór mieszkań jest już okrojony. Na początku procesu budowlanego w zasobach dewelopera pozostaje o wiele więcej mieszkań i istnieje możliwość wyboru pod względem metraży, rozkładów czy lokalizacji w budynku. Często istnieje również możliwość ingerencji w układ pomieszczeń wewnątrz samego lokalu, co na etapie końcowym jest zazwyczaj niemożliwe.
Na rachunku powierniczym
Z drugiej strony, zakup projektowanego mieszkania albo tzw. „dziury w ziemi” wiąże się z większym ryzykiem. Znacznie dłużej trzeba również poczekać na klucze do swojego mieszkania. Obecnie rachunki powiernicze mają minimalizować prawdopodobieństwo nieukończenia przez dewelopera inwestycji. Jednak w dalszym ciągu na rynku pierwotnym jest dostępnych sporo inwestycji bez wspomnianych rachunków.
Należy również przeanalizować prospekt informacyjny w którym znaleźć można informację o wcześniejszych projektach dewelopera i postępowaniach egzekucyjnych, które dotyczyły lub dotyczą dewelopera.
Osoby zainteresowane kupnem lokalu w inwestycji której sprzedaż rozpoczęła się przed 29 kwietnia 2012 roku, powinny również sprawdzić czy ich roszczenie zostało wpisane do księgi wieczystej zabudowywanego gruntu. Taki wpis dodatkowo zabezpiecza interes nabywcy.
Poznaj premierowe inwestycje mieszkaniowe